Poniższy tekst pochodzi z Tygodnika Ilustrowanego a jego autorem jest Władysław Ludwik Anczyc. Zachowałem oryginalną pisownię.
Kilkakrotnie dzienniki nasze nadmieniały o nowej pracowni
Walerego Rzewuskiego; wszystkie te jednak artykuły nie podały szczegółowego
opisu, na jaki zakład ten bezsprzecznie zasługuje, raz dlatego że powstał
oszczędnością, pracą i wytrwałością właściciela, powtóre że się odznacza
nietylko obszernością, lecz nadto szczególniejszym smakiem artystycznym i pod
tym względem może walczyć zwycięzko z najpierwszemi zagranicznemi tego rodzaju
zakładami.
Fotografia, udatne dziecię świeżych zdobyczy na polu naukowem,
obok kolei żelaznych i telegrafów, nadaje wybitną a dodatnią cechę naszemu stuleciu,
podobnie jak działa żłobkowane i broń odtylcowa ujemnie je piętnują. Po druku,
jestto, rzec można jeden z największych wynalazków ludzkich. Tamten roznosi w
najdalsze zakąty ziemi myśl zrodzoną w głowach pojedynczych ludzi, któraby bez
niego i za tysiąc lat upowszechnić się nie mogła; fotografia przesyła
mieszkańcom kuli ziemskiej obrazy przyrody rozmaitych krain, odtwarza pomniki,
rozpowszechnia dzieła sztuki. Oboje zarówno cechuje niewolnicza prawda i
wierność, druk nie przekręci myśli, fotografia nie przetworzy obrazu; lecz
fotografia ma tę korzyść za sobą, że potężnieje pod ręką myślącego pracownika.
Jedni ją uważają za proste i bezmyślne rzemiosło, drudzy nie
odmawiają pomieszczenia choćby i na progu przybytku sztuki. I ci i owi mają
poniekąd słuszność. Wchodząc do budy jarmarcznego kramarza, zdejmującego
mechanicznie wedle raz nabytego przepisu lub zakupionych sekretów liche wizerunki,
widzisz zaraz że to warsztat pospolitego rzemieślnika; kiedy znowu zwiedzając
zakład taki np. jak Rzewuskiego, na pierwszy rzut oka spostrzegasz że jesteś w
pracowni artysty, starającego się na wszystkiem co go otacza piętno sztuki
wycisnąć..
Przy uroczych Plantacyach, na przedmieściu Wesołej, Rzewuski
wybrał miejsce na wzniesienie zakładu, zwróconego frontem ku tym ulubionym przechadzkom
krakowskiej ludności. Pomysł na pałacyk dał jeden z najzdolniejszych
budowniczych krakowskich, wykształcony w Paryżu. Smak, czystość linij i
wdzięczna prostota plan cechują. Właściciel, technik ukończony, sam prowadził
budowę, jednając niektóre ustępstwa od architekta dla własnych pomysłów.
Oszczędność uzyskana na administracyi, pozwoliła hojniej opłacać zdolnych
rzemieślników i doborowy materyał.
Rzewuski, stawiając rzeczoną budowlę na zakład
fotograficzny, mniemał że mu się powiedzie nakłonić Towarzystwo sztuk pięknych
do pomieszczenia na pierwszem piętrze wystawy i zbiorów i do tej myśli się
stosując, front cały przybrać odpowiednio zamierzył. Z czterech karyatyd
zdobiących facyatę, dwie przedstawiają fizykę i chemią, to jest nauki którym
fotografia byt swój zawdzięcza; dwie drugie światło i cień, jako czynniki na
których głównie się opiera. Oba skrajne frontyspisy wyrażają w płaskorzeźbie
malarstwo i rzeźbiarstwo; środkowy amorki bawiące się przyrządami
fotograficznemi. Myśl ta wcieloną jest w najmniejsze drobnostki, tak np. klamka
bronzowa wchodowej bramy, przedstawia nader ozdobnie wyrzezaną kamerę
fotograficzną, z narzuconą na trojnóg obsłoną, której draperye sokół trzyma w
swych szponach.
Po wnijściu do środka, napotyka się najprzód przysionek;
posadzka mozaikowana prowadzi do kilkunastu stopni marmurowych, całą szerokość
sklepionej sieni zajmujących. Oświeca ją okno z szyb purpurowych w cienie
dobranych, tak że każda tafla zdaje się tworzyć wklęśnięcie. Ztąd wchodzi się
do salonu, w którym przychodzący oczekują na zdejmowanie fotografij. Tu
napotykamy stereoskopy, widoki, oraz fotografie olejno malowane, przedstawiające
osoby wybitne w kraju, albo też kobiety słynne z piękności. Przez sień zdobną
kwiatami i posągami, wchodzi się do właściwej pracowni.
Jestto sala wzbudzająca podziwienie obszernością i smakiem,
zajmuje bowiem trzysta kilkadziesiąt łokci kwadratowych powierzchni, a na pięć
sążni wiedeńskich wysoka. Dach szklany na żelaznych słupach wsparty i ściana
północna ze szkła dają tyle światła, że nawet w pochmurny dzień zimowy wszelkie
można wykonywać roboty.
Przy tylnej ścianie w samym środku znajduje się wysoka skała
z głazów martwicowych, w kształcie groty ułożona. Na jej wierzch wchodzi się po
wschodowatej ścieżce, którą zdobi poręcz z pogmatwanych korzeni świerkowych. Ze
szczytu, z pomiędzy kwiatów, wychyla się posąg amorka, z napiętym łukiem. Pod
skałą jest arkada groty, obficie mchem i paprociami porosła; pod nią wytryskuje
fontanna, której wody, spadając w zbiornik, wciąż cichym grają szmerem. Śród
roślin i kwiatów wodnych przemykają się złote rybki. Widok groty odtwarza się w
wielkiem zwierciedle, pomieszczonem śród gaiku oleandrów i cytryn.
Grota dopiero co opisana stanowi jakoby przedział pomiędzy
dwiema połowami pracowni. Prawa przedstawia salon stosownie udekorowany, druga
niby to ogród, ułożony z żyjących krzewów i balustradą zdobny. Za tło służą mu
widoki uroczych okolic Krakowa.
W ścianie szklanej naprzeciw groty znajdują się duże drzwi z
jednej tafli zwierciadlanej, strzeżone zewnątrz przez dwa lwy, wedle modelu
Raucha z głazu wykute. Przez te drzwi po kilku stopniach schodzi się do
ogródka, a wprost nich widzimy inną grotę, z dziwacznych sfinksów i olbrzymich
twarzy kamiennych wystawioną. Figury te mają wartość archeologiczną, jest to
zabytek z domu Bonarów stojącego w rynku, a sięgają pochodzeniem XVI wieku.
Pomiędzy figurami są i lilie francuzkie. Przed tą grotą jest inny wodozbiór i
fontanna.
Ogródek ten, kwieciem i grupami drzew zdobny, służy także
podczas lata dla gości.
Po za obsłoną roślin i dekoracyj znajduje się w pracowni
dwoje drzwi. Jedne wiodą do eleganckiego budoaru dla dam, w którym spotykamy
bardzo stary piec z kolorowych kafli. Jest to zabytek z pokojów królewskiego
zamku, w czasie ich odnawiania wyrzucony. Za budoarem jest drugi maleńki pokoiczek,
a za ścianą urządzono ciemnię fotograficzną, ze wszelkiemi nowoczesnemi
ulepszeniami. Rury sprężnikowe dostarczają wody do zbytku.
Przed pracownią jest sala do kopiowania, o jednem oknie
przez całą jej długość biegnącem; introligatornia i prasy do satynowania
znajdują się w suterenach, a wszystkie części zakładu łączą rury komunikacyjne.
Nakoniec dodamy, że cały zakład opalany jest podziemnemi, piecami ulepszonego
systematu Majsnera.
Opisawszy zakład, zostaje nam jeszcze powiedzieć słów kilka
o jego powstaniu. Rzewuski, po ukończeniu kursów w szkole technicznej
krakowskiej, udał się do Wiednia do tamtejszej politechniki. Rodzice pragnęli,
aby się poświęcił budownictwu, ale uczniowi podobała się nadzwyczaj chemia i w
niej zapragnął się wydoskonalić. Na lekcyach fizyki poraz pierwszy widział doświadczenia
fotograficzne i odrazu zapalił się do nich. Początkowo nie myślał aby kiedyś
miał zupełnie oddać się fotografii, lecz zapragnął posiadać swe własne
przyrządy, aby zdejmować widoki rodzinnego miasta, jakoteż i inne zabytki. Ze
szczuplej pensyi przysyłanej mu od rodziców, oszczędzał jak mógł najwięcej i
odmawiając sobie wszystkiego, ponabywał niektóre rzeczy, lecz na kamerę zdobyć
się nie mógł. Nakoniec, zaskoczony ciężką chorobą, do Krakowa powrócił.
Podówczas jeden z malarzy posiadał przyrządy fotograficzne.
Do niego udał się młody technik, prosząc aby mu pozwolił robić doświadczenia
własnemi płynami. Artysta z chęcią na to pozwolił, ujęty zapałem Rzewuskiego,
który nie poprzestając na przepisach, usiłował wiadomości swe chemiczne
zastosować do postępu. Trudnił się wtedy dawaniem korepetycyj studentom, pieniądze
wciąż składał, aby upragnioną kamerę jaknajprędzej zakupić, na co jednakże
trzeba było kilku lat czasu. Jeden z zacnych mieszkańców Krakowa, widząc oszczędność,
rzetelność i wytrwałość Rzewuskiego, a zarazem znakomite postępy sztuce
fotograficznej, dopomógł mu bezprocentową pożyczką. Miał więc kamerę i
rozpoczął fotografować w bardzo skromnej pracowni na przedmieściu Piasek.
Wkrótce dokładność fotografij i umiejętne użycie światła tak uderzyły wszystkich,
iż pomimo że istniało w Krakowie parę innych zakładów, a między niemi jeden
bardzo wytwornie urządzony, zaczęły przed domek przedmiejski zajeżdzać powozy,
zaczęto prac jego poszukiwać. Kilka zdjętych widoków, mianowicie też ołtarza
wielkiego w kościele Maryackim, zaimponowało wszystkim, a ruch w pracowni tak
się zwiększył, iż Rzewuski zwrócić mógł dług zaciągnięty i urządzić odpowiedniejszą
pracownię.
Zaledwie jednak przeprowadził się do niej, kiedy spotkał go
cios, mogący całą przyszłość jego zwichnąć. Przy fotografowaniu jednego z
grobowców na zamku, soczewka, kosztująca czterysta guldenów, upadła na
marmurową posadzkę i roztrzaskała się w kawałki. Był to prawie cały majątek młodego
pracownika. Nie stracił jednak odwagi, ale napisał I do fabrykanta w Wiedniu o
całem zdarzeniu. Fabrykant nie wahał się zawierzyć rzetelności Rzewuskiego i
posłał mu na kredyt nową soczewkę. Po kilku miesiącach uiścił się z długu, a po
paru latach mozolnej pracy i oszczędności, urządził w domu Statlera na Wesołej
bardzo piękną pracownię. Nakoniec po czterech lub pięciu latach zakupić zdołał
miejsce i wybudować z dawna wymarzony zakład. Oprócz zdejmowania portretów dla
chleba, Rzewuski fotografował to widoki tatrzańskie, to gmachy, pomniki lub
okolice Krakowa, a wreszcie dzieła sztuki. Pomiędzy kilku tysiącami kliszów,
posiada on wiele takich, które całkiem w obiegu nie były, z tej jedynie
przyczyny, że nie chciał nadawać zawodowi swemu cechy spekulacyjnej.
Niejednokrotnie ich i Tygodnikowi Illustrowanemu udzielał.
Główną zaletą jego fotografij jest umiejętność w użyciu światła,
miękkość, harmonia i wdzięk jakim umie otaczać portretowaną osobę. Pokochał
gorąco swą sztukę i usiłuje ciągle ją doskonalić, do czego mu znajomość chemii
niemałą jest pomocą.
Opisaliśmy pracownię Rzewuskiego może cokolwiek zaobszernie, lecz zamiarem naszym było skreślić historyą jej powstania, bo może ona posłużyć za jednę kartkę więcej do rodzinnej księgi Pomocy własnej (Self- Help). Sam sobie pomógł, a pracą i oszczędnością, z kilku złotówek branych za lekcye, doszedł do wybudowania zakładu, mogącego iść o lepszą z pierwszemi tego rodzaju pracowniami zagranicznemi.
Wł. L. A.
Zapraszam do odwiedzenia stron: bookwormjack.co.uk oraz
https://payhip.com/bookwormjack
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz