Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 marca 2024

O estetycznem wychowaniu kobiety. Wykład publiczny

 Oto wykład o wychowaniu kobiety w XIX wieku. Zachowałem oryginalną pisownię miejscami trochę inną niż dzisiaj. A co myślą o tym tekście kobiety? Czy te nauki i poglądy przetrwały do dzisiaj?

O estetycznem wychowaniu kobiety. 

Wykład publiczny, miany w auli Szkoły Głównej, dnia 29go  marca 1867 roku, przez prof. dr. Henryka Struve.

„Kobieta jest srebrnem naczyniem, do którego włożyć należy złoty owoc”. Goethe

 Znowu o kobietach! Ileż to już w naszych czasach w tym względzie nie rozprawiano i rozumowano! to ze stanowiska domowych obowiązków i przeznaczenia kobiety jako córki i siostry, żony i matki, to w celu wykazania jej praw socyalnych jako obywatelki, jej historycznego wpływu na rozwój ludzkości; to ze względem na moralność; to znowu zwracając główną uwagę na fizyczny stan kobiety, na jej zdrowie i piękność; to dla podniesienia naukowego wykształcenia, dla ustalenia właściwego wychowania niewiast; to wreszcie z zamiarem obrony płci pięknej przeciw wszelkim teoryom stawiającym kobietę niżej od mężczyzny! Czy tu podobna coś nowego powiedzieć? Czy wśród tysiąca dzieł, objawiających całą rozmaitość męzkich i niewieścich charakterów, napisanych bez żadnego względu na płeć autorów to z męzką gruntownością i dumą, to z niewieścią obszernością i lekkością, czy wśród tej masy prac, mówię, rozbierających jeden i ten sam przedmiot na podstawie tak różnych tendencyj i zamiarów, można pomyśleć o wykryciu nowej strony, o zaciekawieniu nową myślą tak ciekawej, według podania, natury niewieściej?

Cóż tu nowego powiedzieć, czegoby już dawno nie usłyszały nasze niewiasty, garnące się tak skwapliwie do nauki, jak gdyby chciały zadać kłamstwo literalnemu pochodzeniu swej nazwy niewiast. A czyż zestawienie kobiety ze sztukami pięknemi i wykazanie znaczenia tych ostatnich dla pierwszej jest czemś nowem? Czyż to od czasów średniowiecznej romantyki wyrazy kobieta i piękność nie stały się synonimami, których rozerwać nie można? A poeci i artyści, czyż nie zużyli już oddawna w najrozliczniejszych wrotkach i tonach owego tematu, że sama kobieta jest najpiękniejszym utworem sztuki, że Bóg, tworząc kobietę, był w trójnasób artystą, bo w jednym utworze wydał arcydzieło formy plastycznej, harmonii muzykalnej i poezyi? Nie myślimy się też mierzyć z poetami i artystami, wynoszącymi kobiety aż pod niebiosa, gdyż postawiliśmy sobie nateraz bardziej prozaiczne zadanie uwzględnienia zawodu kobiety na ziemi. Co się zaś tyczy powyższych prac, to istotnie coś nowego trudno powiedzieć, ale można z całego obszaru kwestyj odnoszących się do kobiety, wybrać jednę mniej opracowaną, a jednak również ważną, może ważniejszą od wielu innych. O wychowaniu kobiety nieskończenie wiele pisano, ale przy tem wszystkiem bardzo mało uwzględniono jego estetyczny charakter, bardzo mało zwrócono uwagi na właściwe pedagogiczne znaczenie sztuk pięknych. Poglądy na wychowanie kobiety rozdzielają się, jak w ogóle poglądy na jej zadanie i przeznaczenie, na dwa wprost przeciwne i nawzajem wyłączające się kierunki. Jedni dowodzą, że zadanie kobiety jest wyłącznie praktyczno-domowe, a zatem i jej wychowanie ten kierunek przybrać winno; kobieta ma być wychowaną na dobrą gospodynię i kucharkę, na dobra matkę, mogącą zaspokoić codzienne potrzeby swych dzieci, a conajwięcej na nauczycielkę elementarną, któraby potrafiła nauczyć swe dzieci abecadła i trochę katechizmu. Czy taki prozaiczny pogląd na zadanie i wychowanie kobiety nie znajduje swych przedstawicieli tylko w ludziach małego ducha, niemogących się wznieść do wyższych pojęć? Bynajmniej, i mężowie światli i filozofowie wyrażali nieraz podobne zdania o kobiecie i jej wychowaniu. Zmarły niedawno Wiktor Cousin wysyłał niewiasty do kuchni i dowodził, że tam jest ich właściwe miejsce. Labruciere powiedział, że kobieta zła nic nie warta, a dobra jest conajwięcej dobrą kucharką. Znakomity ekonomista Proudhon dowodzi, że nie widzi dla kobiety żadnego innego wyboru, jak między zupełnym upadkiem, a zawodem domowej gospodyni. U nas, jak wiadomo, Trentorski podobnych zasad broni.

Zdanie zaś Napoleona I jest dobrze znanem: powiedział on ze zepsucie nowszego społeczeństwa wynikło głównie z tego, iż mężczyźni zbyt dobrze obchodzili się z kobietami, że im dozwalali wywierać wpływ na życie publiczne, zamiast je zamknąć w domu. Inni zupełnie przeciwnie zapatrują się na kobietę, a w skutek tego i na jej wychowanie. Kobieta, mówią, pod względem umysłowym równa się w zupełności mężczyźnie; i ona, jak mężczyzna, zdolną jest do usilnej pracy umysłowej, do zawodu naukowego, do udziału w życiu publicznem; potrzeba tylko wykształcić jej rozum i dać jej wychowanie podobne do tego jakie mężczyźni odbierają. Emancypacya kobiety i jej bezwzględne równouprawnienie z mężczyzną, to sztandar tego poglądu; a chociaż w jego obronie nie wystąpiło wielu mężów poważnych i zasłużonych, to jednak same kobiety wydały genialne reprezentantki podobnej teoryi, mogące się śmiało mierzyć z najdojrzalszym umysłem męzkim. Pani de Staël pierwsza z właściwym jej zapałem przemówiła za emancypacyą kobiety, szczególniej w swoich dziełach: Delfinie i Korynnie. George Sand nawet z rewolucyjną śmiałością domagała się takiej emancypacyi, i życiem i czynem chciała dać przykład, że w niczem nie ustępuje mężczyźnie. A w najnowszych czasach Daniel Stern (hrabina d'Agout) w swoich Esquisses Morales 1860 r. z rzadką wymową i głęboką argumentacyą powołuje płeć żeńską do udziału w sprawach społecznych, do pracy sumiennej i domaga się aby i wychowanie kobiety w tym kierunku działało. Dla poparcia powyższych dążności, odwołano się do znakomitych kobiet wszystkich wieków i do ich wielkich zasług dla całego rodu ludzkiego. Wskrzeszono nietylko duchy kobiet greckich, jak kleobuliny, zajmującej zaszczytne miejsce obok siedmiu mędrców starożytnych; ispazyi, uczącej Sokratesa i Periklesa krasomówstwa i polityki; Saffony, zachwycającej swemi utworami poetycznemi; Hipalyi, owej kaznodziejki z Aleksandryi, którą, z pominięciem jej płci, nazwano filozofem, i wielu, wielu innych mniej lub więcej znanych uczenic szkól filozoficznych Grecyi; ale wskazano i na to, co kobiety w nowszych czasach pod naszemi oczami dokonały; jak niejedna, pomimo że odebrała niewieście wychowanie, jednak w naukach i sztukach pięknych zajmuje zaszczytne miejsce obok najzasłużeńszych mężczyzn. 

 Czyż nie było dosyć wspomnieć o Maryi Somerrill, co uczonemi dziełami swojemi pod tytułem Mechanika nieba i Fizyczna geografia zjednała sobie otwarte uznanie mężów jak astronoma Herszla i Aleksandra Humboldta, którzy jej naznaczają wysokie stanowisko między nowszemi matematykami? o Mrs. Clarke i Miss Blackwell, które pomimo wszelkiej zazdrości mężczyzn, uzyskały w końcu dyplomy na doktorów medycyny i następnie praktyką swoją zjednały sobie imię zręcznych i umiejętnych lekarzy? A uczone wykłady pani Pape w Paryżu i pani Crombrugge w Brukselli, zaszczycane obecnością i uznaniem wielu uczonych znakomitości, czyż nie są dowodem, że kobietę możnaby śmiało wpuszczać nawet na katedrę uniwersytecką? Cóż mówić dopiero o artystycznej działalności kobiety! Potrzeba tu tylko wspomnieć imiona rzeźbiarek, jak pani Samon i pani Damer, która jeszcze w 18 roku życia wykuła w marmurze zadziwiającego podobieństwa biust filozofa Dawida Humic; dalej malarek jak Anna Liszewska, były członek akademii sztuk pięknych w Paryżu; Aniela Kaufmann, którą Winkelmann i Goethe w Rzymie, Elżbieta Lebrun, którą wszystkie dwory europejskie i cały świat podziwiał, i w końcu jeszcze Rosa Bonheur, zaszczycona uznaniem cesarzowej francuzkiej. A przy takich wysokich zdolnościach kobiet do nauk ścisłych i sztuk pięknych, czyż potrzeba jeszcze wieloma innemi powszechnie znanemi przykładami przekonywać, że kobieta z równą korzyścią jak mężczyzna pracować może na ogólniejszej niwie literatury i przyczyniać się do intelektualnego rozwoju ludzkości? Dajcie, wołają zatem stronnicy tego poglądu, i kobiecie męzkie wychowanie, uczcie ją w niższych szkołach języków i historyi, nauk przyrodzonych i matematyki, posyłajcie ją na wyższe wykształcenie do uniwersytetów i szkół politechnicznych, a już w pierwszej generacyi zobaczycie, że pod względem ustroju umysłowego nie zachodzi między kobietą a mężczyzną żadna różnica, że tylko zniewieściałe wychowanie winno temu, że dziś ogół kobiet pod względem nauk i sztuk nie stoi na równi z zazdrosnymi mężczyznami! Nie myślimy z góry stanąć po stronie ani jednego ani drugiego z powyższych poglądów, ani przemówić za wychowaniem wyłącznie gospodarskiem, ani za emancypacyą kobiety i jej bezwzględnem zrównaniem z mężczyzną. Jedna i druga z powyższych teoryj wychodzi z mylnych i niewłaściwych podstaw, niemogących doprowadzić do rozwiązania kwestyi o przeznaczeniu i wychowaniu kobiety. 

 Czy dlatego, że społeczeństwo potrzebuje dobrych żon i matek, dobrych gospodyń i kucharek, wychowanie kobiety ma mieć wyłącznie na celu zaspokojenie tej potrzeby? Czyż w ogóle zdolność do przyszłego zawodu jest jedynym ideałem pedagoga, najwyższem prawem w kierownictwie młodego pokolenia? Czy człowiek sam w sobie, niezależnie od swego zawodu, nie ma żadnego znaczenia, żadnej wartości? Wedle tej zasady i wychowanie mężczyzny musiałoby od pierwszych początków mieć na oku przeważnie tylko jego przyszły zawód. Młodzież męzką należałoby wychowywać wyłącznie na przyszłych urzędników i żołnierzy, uczonych i techników, rzemieślników i rolników, bo to są jej przyszłe zawody. I w samej rzeczy, w skutek podobnej edukacyi doszlibyśmy do tego, że społeczeństwo miałoby wielu znakomitych i zręcznych specyalistów, ale żadnych ludzi ! Jeżeli tedy każdy umiejętny pedagog w męzkiem wychowaniu nie ma wyłącznie względu na przyszły zawód swego wychowańca, ale obok tego dba i o to, aby dać mu pewne ogólne wychowanie, wszczepić w niego zasady, w skutek których mógłby kiedyś stać się prawdziwym człowiekiem i mężem, jednostką godną miana człowieka i mężczyzny: to dla jakiejże przyczyny mamy kobietę wychowywać wyłącznie ze względem na przyszły zawód, a z zupełnem zaniedbaniem ogólnych, od zawodu jej niezależnych wymagań? Kobieta nie jest i nigdy nie będzie wyłącznie żoną, matką i gospodynią domu; zawsze obok tego jest i pozostanie człowiekiem i kobietą. A zatem i prawdziwe wychowanie kobiety nie powinno mieć wyłącznie na celu owego praktycznego zadania w życiu, ale rozwinąć i jej ogólne ludzkie dążności aby była zawsze prawdziwą kobietą, choćby nie była ani zoną, ani matką.

 Kobieta nie ma być tylko przykutą do domu i nie wiedzieć co się po za szczupłym zakresem domu w całym świecie dzieje; jako człowiek powinna mieć serce dla wszelkich prawdziwie ludzkich spraw, dla wszelkiego postępu życia społecznego, nauk i sztuk pięknych; a jako kobieta, stosownie do swoich sił i swego przyrodzonego uzdolnienia, stosownie do swej fizycznej i duchowej natury, powinna brać czynny udział w udoskonaleniu i postępie rodu ludzkiego. Czas porzucić owe przesądy, jakoby kobieta tylko wyłącznie w zawodzie żony i matki mogła być korzystną dla społeczeństwa, a po za tym zawodem była tylko ciężarem dla ludzkości; owe przesądy jakoby praca ubliżała godności kobiety! Czas, wielki czas, aby przedewszystkiem same kobiety się przekonały, że ich stanowisko w społeczeństwie tylko o tyle polepszyć się może, o ile one same zajmą się sumienną pracą, odpowiednią do ich sił i uzdolnienia. Dziś każdy kto pracuje, robi istotną przysługę dla społeczeństwa i znajduje w niem godne utrzymanie; a kobiety, czyż mało mają pola do pracy, bez wszelkiego naruszenia swój niewieściej godności? czyż owszem praca nie byłaby dla stu tysięcy kobiet aniołem stróżem, chroniącym je przed upadkiem, naznaczając im godne i szacunkiem otoczone stanowisko w społeczeństwie? Pocieszającą jest rzeczą dla dzisiejszego społeczeństwa, że same kobiety z taką siłą domagają się udziału w pracy, właściwej dotąd tylko mężczyznom, że usilnem staraniem, niezwykłą wytrwałością, a przytem nieraz i wielkiem uzdolnieniem dowodzą, że nie potrzebują być wiecznie zależne od laski pierwszego lepszego mężczyzny, że nie potrzebują z narażeniem swej godności dbać wyłącznie tylko o to, aby uzyskały męża, bez któregoby w towarzystwie żyć nie mogły; lecz że własną pracą wywalczyć sobie mogą, jak każdy mężczyzna, stanowisko samodzielne, na którem stają się osobami niezależnemi, mogącemi oddać swoję rękę nie temu tylko kto im zapewnia byt materyalny, ale temu, kogo uważają za istotnie godnego.

 Nowsza dążność do emancypacyi kobiet i ich zrównania z mężczyzną, ma bezwątpienia to dobrego w sobie, że się znacznie przyczyniła do podniesienia kobiety pod powyższemi względami. Ale pomimo tego wszystkiego dalecy jesteśmy od przemówienia za źle zrozumianą emancypacyą kobiety, za jej bezwzględnem zrównaniem z mężczyzną. Zbyt wysoko cenimy prawdziwą i niepokalaną naturę niewieścią, abyśmy mieli sądzić, że kobieta dochodzi do szczytu swego przeznaczenia, gdy potrafi wsiąść na koń, wywijać biczykiem, palić cygara i rozprawiać o wszystkiem z większą stanowczością, niż każdy rozumny i gruntownie wykształcony mężczyzna.  Przeznaczenie każdej istoty polega tak w naturze jak w świecie ducha zawsze tylko na tem, aby się stała coraz więcej samą sobą, aby rozwinęła prawidłowo i harmonijnie swoję naturę, to znaczy wszystko, co w nią zarodkowo złożyła Opatrzność. Wszelkie odstępstwo od samego siebie, wszelkie stanie się czemś obcem, pociąga za sobą odstępstwo od prawdziwego przeznaczenia, od doskonałości. Kwiat ma być kwiatem, a nie trawą lub drzewem, człowiek człowiekiem, a nie zwierzęciem lub Bogiem. Tak kobieta ma się stać coraz więcej tem czem jest, to znaczy kobietą, a nigdy prawdziwa jej doskonałość nie polega na tem, aby się stała czemś innem, aby była mężczyzną, lub do niego podobną. Różnica między mężczyzną a kobietą nie jest dowolnym wymysłem człowieka, nie jest wynikiem zmiennych poglądów czasu, lub błędnego zapatrywania się na stosunki społeczne, jakie np. ma miejsce w ustaleniu różnicy między panem a niewolnikiem; różnica powyższa polega na świętych i nienaruszalnych prawach natury i ducha; dlatego zniesienie takowej, jej bezwzględne zrównanie, jest sprzecznem z naturą, z myślą Opatrzności, urzeczywistniającą za pomocą tej różnicy swoje cele dla prawdziwego dobra rodu ludzkiego.  Jak mężczyzna mija się ze swojem przeznaczeniem i staje się igraszką ludzi i świata, gdy się obleka szatą cnót niewieścich, gdy jest zbyt skromnym i łagodnym, bez stanowczości i pewności siebie; tak też niema się czemu dziwić, że zdrowy rozsądek zawsze z pogardą i ironią spogląda na kobietę, która chce być mężczyzną, która się emancypuje od właściwej sobie natury i narzeka że się nie urodziła mężczyzną, w skutek czego staje się jego karykaturą. Każda płeć ma swoje właściwe zalety i każda ma swoje strony ujemne, a to nawet do tego stopnia, że można prawie powiedzieć, iż zalety kobiety są wadami w mężczyźnie, a dobre przymioty ostatniego nie przyczyniają się bynajmniej do harmonijnego podniesienia pierwszej. Każde z nich posiada właściwą sobie doskonałość i może stanąć na najwyższym szczeblu ludzkości, gdy się staje wiernym typem swego rodzaju, gdy objawia nazewnątrz właściwą sobie ideę. Jakież jest tedy istotne przeznaczenie kobiety? co należy przez wychowanie przede wszystkiem pielęgnować w kobiecie, aby się stać mogła tem, czem być powinna, to znaczy jednym z czynników prawdziwego postępu ludzkości?

 Otóż powiedzmy krótko: kobieta, według całego swego fizycznego i umysłowego układu, nie jest stworzoną ani do energicznego działania wśród stosunków ludzkich, wśród niespokojnego ruchu życia społecznego i politycznego, ani do wniknięcia w najgłębsze tajniki wiedzy ludzkiej, do pracy nad postępem i rozwojem ścisłych badań naukowych. Właściwym dla niej zakresem pracy i działania jest przedewszystkiem upiększenie i uprzyjemnienie życia, idealizowanie wszelkich praktycznych dążności i rzeczywistych potrzeb człowieka. Mężczyzna z natury swojej jest praktykiem, realistą, mającym wzgląd wyłącznie na rzeczywistość, na doczesne, ziemskie cele. Kobieta ma ten męzki realizm dopełniać wszczepieniem i zachowaniem w ludzkości wszelkich wyższych, idealnych poglądów, wszelkiej podniosłości ducha. Kobieta każda jest poetką z natury swojej; jej zadanie polega na wcieleniu idei i poezyi w życie. Jeżeli mężczyzna potęgą swego umysłu, energią swej woli chciałby podnieść swoję ziemię materyalną do wysokości nieba, to kobieta odwrotnie pragnęłaby niebo sprowadzić na ziemię, być aniołem zwiastującym obecność Boga idei na ziemi, wśród bytu rzeczywistego. I tylko wspólna praca mężczyzny i kobiety może ich doprowadzić do osiągnięcia wspólnego celu, przy tak różnem i odwrotnem działaniu. Mężczyzna sam nigdy nie podźwignie swej ziemi pod niebiosa, kobieta sama nigdy nie sprowadzi nieba na ziemię; ale wspólne ich działanie zbliża coraz bardziej te dwa krańce ludzkiego istnienia, rzeczywistość i idealność, i ustala możność ich ostatecznego i harmonijnego połączenia. Idealizowanie rzeczywistości, pielęgnowanie wszelkich prawdziwie idealnych dążności, oto zawód kobiety jako kobiety, oto jej najwyższe zadanie, bez względu na stanowisko jakie w towarzystwie zajmuje, czy będzie żoną i matką, czy też wyrobi sobie samodzielne stanowisko poza obrębem rodziny.

 Na poparcie powyższych zdań i aby dać dowód, że nie wymarzyłem sobie własnego obrazu o duchowych dążnościach i przyrodzonem usposobieniu kobiety, sprzecznem z jej własnem poczuciem, niech mi wolno będzie odwołać się tutaj do zdań o kobiecie, wypowiedzianych przez jedne z naszych najrozumniejszych kobiet, która nie ograniczała się nigdy na samych zajęciach domowych, lub na pielęgnowaniu w sobie tylko tych stron ducha, jakie w kobiecie zwykle sama natura rozwija, lecz która przeciwnie, z uznania godną i rzadką w kobiecie wytrwałością umysłu, przyswoiła sobie zasób najgłębszej wiedzy człowieka, wiedzy filozoficznej. Pani Ziemięcka, o której mówię, wypowiedziała w swojem dziele „O wychowaniu kobiety" następujące słowa, charakteryzujące najtrafniej maturę i przyrodzone usposobienie płci pięknej:

„Kobiecie tęskno, mówi pani Ziemiecka, w rzeczywistym świecie, dlatego, jeśli tylko próżność nie stłumi jej serca, będzie zawsze lubiła religijne dumania, wspaniałą poezyą, wszystko słowem, co ożywia, idealizuje rzeczywistość. Ona szuka, pragnie świata nadzmysłowego, jej miłość nawet jest skutkiem tego dążenia“ Uważajmy kobietę w różnych stanach: wszędzie, na każdym stopniu związku towarzyskiego, ona jest zawsze tą samą, zawsze żyje w illuzyach.“ „Kobieta jak dzieci kocha swoje ideały, swoje ułudy, ona je wypłakała, łzami uwieczniła w pamięci; tak często się niemi pieści, tak często ze czczości zewnętrznej wraca do nich, że one otoczyły już jej umysł jakby obłok mglisty, który właściwej barwy przedmiotów ujrzeć nie dozwala.“ Wszędzie kobieta jest poetką rzeczywistego życia, wszędzie żebraczką miłości.“ „Dzieł systematycznych, czysto rozumowych, mówi dalej pani Ziemiecka, przez kobietę pisanych nie mamy wcale. Do sztuk pięknych ma wrodzoną skłonność, lubi i czuje poezyą, lecz po większej części jest to bierne zachwycenie. Twórczość estetyczna rzadkim jest u niej darem, bo tworzenie dziel sztuki wymaga rozumu, systematyczności, porządku, a w tem kobieta zwykle nie wyrównywa mężczyźnie. Jeśli celuje w poezyi, odznacza jej dzieła charakter liryczny, osobisty. Dramat doskonały, energiczny i pełen rzeczywistej poezyi, nigdy nie był dziełem kobiety." A to wszystko wynika z tego, że w kobiecie uczucie przewyższa wszelkie inne władze duszy. „Uczucie, mówi również pani Ziemiecka, ma daleko rozleglejsze panowanie w kobiecie, jak rozum. Z tej przewagi wypływają wszystkie jej słabości i przymioty."

  Do takiej charakterystyki natury niewieściej dojdzie z pewnością każda kobieta, która podobnie: jak pani Ziemiecka ze znajomością psychologii zastanawia się nad samą sobą. A umyślnie opieram się w bym względzie na zdaniu tak rozumnej kobiety, aby przekonać płeć piękną, że memi zdaniami nie kieruje żadna zazdrość męzka, nie chcąca dopuścić kobiet do współzawodnictwa na jednem i tem samem polu działania.

  Uczucie, piękność, ideały są zatem żywiołem kobiety; w prawidłowem wykształceniem tych przyrodzonych wymagań i zdolności leży cała tajemnica jej wychowania.

  Że wreszcie takie a nie inne jest przeznaczenie kobiety, to również łatwo stwierdzićby można całą historyą kobiet, ich działaniem w życiu i towarzystwie, ich udziałem w naukach i sztukach pięknych. Przerzućmy karty cywilizacyjnego rozwoju Iudzkości, a przekonamy się, że najpotężniejszy wpływ jaki kobieta ma ten rozwój wywierała, był zawsze natury uczuciowej, estetycznej, zawsze kobieta miała w historyi to wzniosłe zadanie, by uszlachetniać nieokrzesanego mężczyznę, dumnego ze swój siły fizycznej, podnosić jego ducha ku wyższym, idealnym dążnościom, rozżarzać w rodzie ludzkim owę iskrę boskości, która pod popiołem bytu materyalnego tak łatwo nazawsze zgasnąćby mogła. |

  W czasach pogaństwa kobiety jako wyrocznie przedstawiały obecność bogów na ziemi. Pytia stanowiła o losach Grecyi, Walkyrye prorokowały ludom germańskim, a u nas Wanda była w bajecznych czasach objawem idealnych dążności narodu. W historyi nawrócenia pogan do chrześciaństwa, stoi prawie zawsze na czele narodu święta królowa Klotylda we Francyi, Olga na Rusi, Dąbrówka na Szlązku, Jadwiga w Polsce. A cóż dopiero mówić o samem chrześciaństwie, gdzie ideał kobiety znalazł najświętsze i najczystsze urzeczywistnienie! Tutaj prawie każdy wielki mąż, każdy geniusz prawdziwy, zawdzięcza połowę swój zasługi, to znaczy wzniosły polot swego ducha, idealizującemu wpływowi kobiety, to matki, to córki, to siostry, to kochanki; tutaj mógł jeden z nowszych pisarzy o kobiecie, Eugenius: Pelletan, śmiało powiedzieć. „Niema żadnego prawdziwego arcydzieła ludzkiego, na któregoby ostatniej stronicy nie można było dopatrzyć się podpisu kobiety." Ta misya kobiety uszlachetniania i idealnego podnoszenia rodu Iudzkiego przedstawia się najjawniej w potężnym jej wpływie na sztuki piękne, literaturę nadobną i rozwój smaku estetycznego.

  Sztuki piękne same przez się objawiają owę idealną dążność, i dlatego kobieta znajduje w nich z natury swojej największe upodobanie. A chociaż historya udziału kobiet w sztukach pięknych wykazuje, że czynna ich rola w ogólnym rozwoju sztuki jest bardzo mała, tak mała, że jeden z najznakomitszych nowszych badaczy historyi sztuki, Wilhelm Lable () powiedział, że możnaby wykreślić zupełnie artystki z historyi sztuki, a jej wspaniała świątynia pozostałaby niewzruszona i straciłaby tylko kilka nadobnych upiększeń i arabesków, pomimo to jednak pośredni wpływ kobiety na rozwój piękna jest tak potężny, że ten sam historyk sztuki wyznaje, iż lubo artystki małe mają znaczenie w sztuce, ale z tem wszystkiem historya sztuki obróciłaby się w próżną i bezbarwną nicość, gdyby z niej chciano usunąć kobiety, nie te co wiersze pisały i malowały, ale te, co podawały temata do tylu przecudnych poezyi, co były wcielonym ideałem dla tylu genialnych artystów. Wpływ zaś tych ostatnich na rozwój sztuk pięknych jest najpotężniejszy i przewyższa stokroć wszelki udział czynny.

  Czemże byłyby poezya, malarstwo i muzyka bez kobiety? Czy Dale byłby Dantem bez swój Bentryczy, a Petrarka Petrarką bez Laury? Ileż Burcacio i Tusso, Kampens i Kolderon zawdzięczają kobietom! Czysta piękność i muzykalna wzniosłość jaką cechuje postacie Michała Anioła, tkwi w jego idealnej miłości do znakomitej Wiktoryi Kolonny, która go prócz tego natchnęła do owych rzewnych sonetów i piosneczek, dopełniających tak harmonijnie artystyczny zawód tego wielkiego mistrza. Rafael Murillo, Holbein i w znacznej części Coreggo, Tycyan i wielu innych zawdzięcza swoje szczytne stanowisko w rozwoju piękna genialnemu uzmysłowieniu ideału kobiety. Czyby Madonna Rafaela mogła być tak świętą i czystą, a postacie Coreggia i Tycyjana tak powabne i żywe, gdyby na ziemi, wśród swego otoczenia, nie znaleźli podniety do wypieszczenia podobnych ideałów? A czemże byłyby wieki średnie bez kobiety? Cała romantyka tego czasu, pielęgnująca w sobie tyle zarodków estetycznych, które aż po dzień dzisiejszy są czynnikami rozwoju sztuki, wytworzoną została przez potężny wpływ kobiety na uczuciowe usposobienie mężczyzn, na ich poezyę i wymagania estetyczne. W najnowszych zaś czasach, czyż nie jest powszechnie wiadomem ile genialny Goethe zawdzięczał swej matce, a Schiller swej kochance i żonie? Mozart przyswoił sobie ową rzewność i delikatność uczucia, którą w nim podziwiamy, w skutek prawie ciągłego obcowania z siostrą i żoną: a nawet Beethoven, ów nieszczęśliwy mizantrop, co z rozpaczy że utracił słuch, chciał sobie życie odebrać, wyznaję że najpiękniejsze temata jakie w tym czasie w sercu jego zabrzmiały, spowodowane zostały przestawaniem ze szlachetną i estetycznie wykształconą kobietą.

  A jak tu największe geniusze poezyi, malarstwa i muzyki stały się tem, czem są tylko w skutek udziału kobiety, tak jeszcze po dziś dzień kobiety wszędzie wywierają najpotężniejszy wpływ na cały estetyczny stan społeczeństwa, na wszystko co należy do upiększenia i idealizowania życia. Któryż artysta, tworząc dzieło sztuki, nie miałby względu na sąd tej lub owej kobiety? który poeta nie dba przedewszystkiem o to, aby zjednać sobie uznanie płci pięknej?

  Literatura nadobna, poezyc, powieści i romanse stały się dzisiaj codziennym chlebem duchowymi dla każdej kobićty czytającej. Roboty ręczne, ubranie, upiększenie osoby i domu, zmuszają każdą kobiety do ciągłego wydawania sądów estetycznych, sądów o piękności i harmonii różnych rzeczy. Niema się tedy czemu dziwić, że kobiety prawie wszędzie i zawsze były głównemi przedstawicielkami smaku estetycznego. Szlachetne kobiety, posiadające prawdziwe i głębokie pojęcie piękna, wywołują zawsze z serca męzkiego najwznioślejsze idealne dążności i obudzają w niem chęć i siłę do urzeczywistnienia najpotężniejszych pomysłów. Przecież i słońce wiosenne, ogrzewające zimne łono ziemi, rozbudza w nim bogactwo różnobarwnych kwiatów, owych marzeń i ideałów ziemi. Ale zato kobiety ze smakiem zepsutym, z obyczajami lekkiemi, zawsze wywierały wpływ najszkodliwszy na cały stan literatury i sztuki.

  Nie byłoby rzeczą trudną przytoczyć na to, gdyby czas pozwolił, liczne przykłady z historyi literatury i sztuki. Ale już na podstawie dotychczasowych wywodów śmiało wypowiedzieć można, że stan literatury nadobnej i sztuk pięknych zależy głównie od estetycznego wykształcenia większej części kobiet, od ich smaku i krytyki, od ich poetycznych i artystycznych wymagań. Każda świetna epoka literatury lub sztuk pięknych, wyradza się tylko pod wpływem szlachetnych i estetycznie wykształconych kobiet; ztąd grono podobnych kobiet jest po większej części podstawą, niby koniecznym warunkiem, dla rozwoju najwyższych geniuszów każdego czasu. Przeciwnie wszelki upadek literatury i sztuk pięknych daje się wyprowadzić z braku szlachetnych kobiet, zdolnych wywierać wpływ idealizujący na mężczyzn.

  Oto znaczenie kobiety w historyi! oto pole na którem samodzielną pracą nieskończenie wiele dokonać może! Niech każda kobieta wie, że od jej sądu estetycznego, od jej miłości dla literatury i sztuki, od jej uszlachetniającego wpływu na płeć męzką, zależy prawdziwa cywilizacya rodu ludzkiego, zależą wszelkie wzniosłe i genialne pomysły mężczyzn. Niech każda w takim idealizującym wpływie na życie i rzeczywistość widzi swoje prawdziwe przeznaczenie, a żadna nie będzie potrzebowała narzekać, iż nie może niczego wielkiego dokonać, bo będzie wiedziała, że ona tworzy atmosferę, w której się wszystko wielkie i wzniosłe wyradza.

  Ale dobrze, powie wielu, to istotnie jest przeznaczeniem i zadaniem kobiety; lecz jakże je w praktyce urzeczywistnić, jak zastosować te idealne wymagania do codziennego życia kobiety, do jej koniecznych potrzeb i warunków praktycznego bytu?

  Na to pytanie odpowiadamy: właśnie to wszystko daje się w praktyce urzeczywistnić, daje się połączyć z całodziennem życiem kobiety, przez jej estetyczne wychowanie, przez wskazanie dla niej praktycznej działalności około tego wszystkiego, co należy do upiększenia i idealizowania życia ludzkiego, od najprostszej robótki ręcznej i galanteryjnej, aż do czynnego udziału w poezyi, malarstwie i muzyce.

  Wymaganie estetycznego wychowania kobiety wznowionem zostało w nowszych czasach przez znakomite dzieło Micheleta, La femme, Paris 1859. I Michelet upatruje właściwe przeznaczenie kobiety w jej estetycznym i idealizującym wpływie na stosunki ludzkie. Lecz środki jakie do praktycznego osiągnięcia tego celu podaje, tchną taką nieoznaczoną poetycznością, są tak eteryczne i romansowe, że ich zapewne ani żaden poważniejszy pedagog, ani żadna matka do życia nic zastosuje.

  Michelet przedewszystkiem dowodzi, że kobieta stworzoną jest wyłącznie aby była żoną i matką i że nieobjęta rodziną, jest niczem. Nie dozwala zatem kobiecie na żaden obszerniejszy zakres działania w ogólnych idealnych dążnościach rodu ludzkiego. Prócz tego wytworzył sobie o kobiecie obraz tak powierzchowny, nie wnikający w niczem w tajniki serca niewieściego, w jego najszlachetniejsze wymagania i dążności, że najwyższy ideał kobiety upatruje w marnej próżności, ckliwej poezyi i zniewieściałem próżniactwie. Kobieta jest dla Micheleta przez całe życie dzieckiem chorowitem, istotą słabą i kapryśną, potrzebującą zamknąć się w domu i przestawać wyłącznie tylko z mężem, aby się nie rozpierzchła zupełnie i nie stała się motylem ulatującym z kwiatka na kwiatek. ,,Boże, uczyń mnie piękną," to według Micheleta powinno być codzienną modlitwą kobiety, gdyż tylko pięknością swoją może wywierać wpływ na mężczyznę.

  Może takie próżne i wietrzne są kobiety francuzkie, z których Michelet swój ideał wytworzył, lubo i one z wielką stanowczością zaprotestowały w swoim czasie, przeciw podobnie dziecinnemu ich traktowaniu; ale zawsze taki mąż światły jak Michelet mógł był się zdobyć na szlachetniejsze pojmowanie kobiety i jej przeznaczenia. Do wydania zresztą podobnych poglądów nie potrzeba Micheleta, bo już przed nim inni francuzcy pisarze mniej więcej to samo utrzymywali, jak np. Montesquieu, dowodzący że kobieta przez całe życie nie jest niczem innem, tylko dzieckiem przyjemnem; Rousseau, że jest przedmiotem zachwytu dla mężczyzn; Lammenais, że jest machiną do uśmiechania się.

  Takie wychowanie estetyczne, pielęgnujące w kobiecie jej ujemne strony, może być istotnie tylko jak najszkodliwsze. Każda kobieta z natury swojej posiada dostateczną skłonność do nieoznaczonych marzeń poetycznych, do powierzchowności i próżności; tego wszystkiego nie trzeba podniecać przez wychowanie romantyczne, wśród kwiatów i gaików. Mając na widoku takie wychowanie estetyczne, większa część nowszych pedagogów i kobiet piszących o wychowaniu płci żeńskiej, utrzymuje że nie należy w kobiecie wcale pielęgnować strony estetycznej i uczuciowej, gdyż ta sama przez się, bez udziału wychowania, w każdej kobiecie się rozwija, lecz przeciwnie, że trzeba kształcić rozsądek i rozum kobiety, żeby był dopełnieniem strony estetycznej, tamą przeciw wszelkim wygórowanym wymaganiom romantycznego uczucia.

  Ale nie sądzimy by takie przeważne kształcenie rozsądku i rozumu płci żeńskiej miało się przyczyniać do rozwiązania jej właściwego zadania w ludzkości.

  Że nie może być mowy o zupełnem zaniedbaniu tej strony umysłu niewieściego, to już z tego wynika, że kobieta, posiadając, jak i mężczyzna, rozsądek i rozum, powinna być tak wychowaną, aby z tych władz umysłowych w należyty sposób skorzystać mogła. I dlatego nietylko jest rzeczą dobrą, lecz niezbędnie konieczną, aby obznajmiano płeć żeńską z najważniejszym materyałem wiedzy ludzkiej, aby ją uczono języków i historyi, nauk przyrodzonych i matematyki. Bez takiego zasobu nauki i wiedzy, kobieta nie mogłaby nigdy wyrobić sobie samodzielnego stanowiska w społeczeństwie, jakiego dla niej pragniemy.

  Z tego wszystkiego jednak bynajmniej nie wynika jeszcze, aby to wykształcenie rozsądku i rozumu miało być głównym czynnikiem w wychowaniu kobiety. W ogóle nie sądzę, aby zdrowe i naturalne poglądy na wychowanie mogły doprowadzić do zdania, że należy w wychowańcu kształcić i rozwijać tylko to, na czem mu zbywa, do czego nie ma przyrodzonego daru, a znowu z drugiej strony nie zwracać uwagi na to, co wychowaniec z natury swojej posiada.

  Prawdziwe wychowanie nie sprzeciwia się nigdy naturze i uzdolnieniu wychowańca, nie zwraca przeważnej uwagi na to, co natura przeznaczyła do słabszego rozwoju, a nie zaniedbuje tego, co według swej przyrodzonej potęgi powinno dojść do najwyższego rozkwitu; lecz owszem prawdziwe wychowanie kieruje tylko rozwojem przyrodzonych zdolności wychowańca, a zwraca właśnie na to najbaczniejsze oko, co jest jego wybitną cechą i najwyższą potęgą przyrodzoną. Przecież tylko z takich zasad wychodząc, kształcimy w płci męzkiej przedewszystkiem rozsądek i rozum, do którego posiada większe uzdolnienie, a nie uczucie, na którem mu często zbywa zupełnie.

  Jeżeli tedy, według powszechnego uznania, w kobiecie przeważają uczucie i fantazya nad rozumem i rozsądkiem, to nie pojmujemy jak można wymagać, aby wychowanie zajęło się przeważnie wykształceniem ostatnich, a zaniedbało pierwsze. Przeciwnie, prawdziwe wychowanie kobiety zwróci przedewszystkiem swoją uwagę na odpowiednie, prawidłowe wykształcenie uczucia i fantazyi, a będzie zawsze miało charakter przeważnie estetyczny, bo ten charakter wynika tak z natury, jak i z przeznaczenia kobiety.

  Ale inna jest kwestya jakie powinno być prawdziwe estetyczne wychowanie kobiety? Jestto najważniejsze pytanie, które dopiero tutaj, po należytem przygotowaniu, postawić mogliśmy.

  Dla rozwiązania tej kwestyi przedewszystkiem usunąć należy jedno wielkie uprzedzenie, które prawie powszechnie, a może u nas najwięcej, panuje, mianowicie uprzedzenie jakoby sztuki piękne i wszystko co się estetycznem zowie, należało do przedmiotów zabawy i umysłowej rozrywki; jakoby zdolność pojmowania sztuk pięknych, przyswajania sobie dzieł poezyi, muzyki, malarstwa i t. d. nie wymagała żadnego specyalnego wykształcenia, ani żadnej pracy umysłowej, lecz rozwijała się sama przez się szczególniej w tych, którzy, jak to mówią, posiadają przyrodzony zmysł do piękna. Kontentujemy się po większej części tem, że od poetów i artystów wymagamy pewnego estetycznego wykształcenia, pewnej pracy nad sobą, lubo wielu sądzi, że i do tego wystarcza jakiś wrodzony polot ducha, jakieś wygórowane i fantastyczne pomysły, niekrępowane żadną regułą estetyczną; co zaś do dyletantów w sztuce i większej publiczności, mającej się tylko biernie przejąć poezyą i dziełami sztuki, napotykamy prawie powszechne zdanie, że częste czytanie rozlicznych poezyj, patrzenie się na różne arcydzieła malarskie, a co najwięcej zwiedzanie niektórych znakomitych europejskich galeryj obrazów, w końcu częste słuchanie muzyki w teatrze i koncertach, wystarcza w zupełności do zrozumienia sztuki, a nawet do wydania o niej pewnego sądu. A niestety! kobiety bynajmniej nie są wolne od owego powierzchownego pojmowania piękna!

  Widzieliśmy wyżej, że każda kobieta, w skutek swych zajęć i stosunków, zmuszona jest do wydawania ciągłych sądów estetycznych, sądów o piękności różnych rzeczy. Lecz jeżeli się zapytamy na jakiej podstawie większa część kobiet takie sądy estetyczne wydaje, na czem opiera swoje zdanie o piękności lub niepiękności przedmiotów, to zapewne nie chybimy prawdy gdy powiemy: ostateczną podstawą dla wydania podobnych sądów jest po większej części jakieś niejasne poczucie, jakieś chwilowe upodobanie bez dostatecznych przyczyn, czyli poprostu powiedziawszy kaprys. Kaprys ten wynika wprawdzie z różnych motywów, czasem opiera się istotnie na pewnem wrodzoném poczuciu piękna, czasem jest natury czysto osobistej, wydając sąd o jakiemś dziele nie wedle jego treści, ale wedle sympatyi lub antipatyi dla jego autora, które to uczucia znowu dadzą się bardzo często wyprowadzić z jego przyjemnej lub mniej przyjemnej powierzchowności. Zawsze jednak, choćby i motywa estetycznego kaprysu naszych pań nie wynikały z żadnych względów osobistych, są przecież przypadkowe, zmienne i nieoznaczone.

  W takiem kapryśnem i bezzasadnem pojmowaniu leży bez wątpienia przyczyna tak wielkiego przywiązania kobiet do mody. Najszpetniejsze rzeczy, najdziwaczniejsze stroje, na które zapewne późniejsze wieki z równą ironią spoglądać będą, z jaką dzisiaj patrzymy na sztywne ubiory wieku XVIII-go, podobają się kobietom dlatego tylko, że są modnemi, że należą do nowości. A niestety, tylko mniejsza część kobiet posiada tyle wyrobionego smaku estetycznego, aby te modne nowości zastosowała do prawdziwych wymagań piękna; wiele z nich zaś sądzi że zjedna sobie podziw towarzystwa, gdy modę posunie do ostateczności, gdy wyrobi z siebie dzieło, którego fotografia mogłaby zająć bardzo pocieszne miejsce na ostatniej stronicy jakiej angielskiej, francuzkiej lub niemieckiej illustracyi.

  Z tego samego braku gruntownego estetycznego wykształcenia wypływa druga, również kardynalna wada, właściwa może i znacznej części naszych dam, wada, że całe serce swoje, zdolne przecie do wielkich i szlachetnych wzruszeń, całą swoją miłość zwracają ku próżności, że więcej kochają elegancyą paryzką, niż społeczeństwo w którem żyją, więcej przepych i wystawność, niż mężów i dzieci.

  Czy to mają być prawdziwe dążności płci pięknej? Czy dlatego wyrobiły sobie kobiety to estetyczne miano? Nie zaprawdę! Prostota i naturalność po dziś dzień są daleko piękniejsze, niż przepych i elegancya, a nadto daleko zbawienniejsze dla całego społeczeństwa.

  Za powyższemi, nieraz bardzo kosztownemi skutkami kapryśnego zapatrywania się na piękno ze strony kobiet, idzie wielkie złe dla wszystkich moralnych i estetycznych stosunków społeczeństwa. Dotkniemy tylko ostatnich. Literatura i sztuki piękne, przeznaczone do podtrzymywania idealności człowieka, stają się przy takich dążnościach płci pięknej również kapryśnemi, jak gust estetyczny kobiet, utracają wszelką poważną i umiejętną podstawę i schodzą w końcu do niziny najmateryalniejszej prozy. Podrażnienie zepsutego smaku estetycznego jak najsilniejszemi środkami, wywołanie sposobem sztucznym, zręcznemi efektami, wrażeń nienaturalnych, poruszenie namiętności, oto cała treść literatury i sztuk pięknych w społeczeństwie, gdzie kobieta nie odebrała żadnego poważnego wykształcenia estetycznego i nie posiada żadnych wznioślejszych potrzeb i dążności estetycznych, nad powyższe próżne i kapryśne wymagania.

  Ale mimo tych zdań, proszę jednak bardzo, aby mnie nic miano za pesymistę, widzącego tylko złe, z zaniedbaniem dobrego co go otacza. Owszem, na żadne społeczeństwo nie patrzę zbyt czarno, bo sądzę że wszędzie i zawsze, w każdym zakątku ziemi gdzie żyje człowiek, żyje zarazem i duch postępu, duch dążący do ustalenia coraz doskonalszego, tak materyalnego jak i moralnego dobrobytu.

  I u nas kobiety pod niejednym względem odpowiadają swemu idealizującemu przeznaczeniu i pracują nad swojem estetycznem wykształceniem. Udział płci pięknej nietylko w literaturze, ale i w sztukach pięknych, wymagających nieraz usilnej pracy, jest tego najlepszym dowodem. Dość znaczna liczba naszych młodych pań nie zadowala się lekką muzyką salonową, powierzchownem przyswojeniem sobie biegłości w tej sztuce, lecz szuka w Instytucie muzycznym gruntowniejszego estetycznego wykształcenia. Inne, przy równie wytrwałej pracy, rozwijają swój talent do rysunku i malarstwa i albo poświęcają się zupełnie tej sztuce, albo spokrewnionemu drzeworytnictwu, otwierającemu tak piękną praktyczną działalność dla estetycznego usposobienia kobiety, lub też oddają się fotografii, nie mogącej zadosyć uczynić wymaganiom czasu, bez odpowiedniego estetycznego wykształcenia. Inne jeszcze szukają w szkole dramatycznej sposobności do rozwoju swego artystycznego uzdolnienia. A oprócz tego wszystkiego, jakież obszerne pole praktycznej działalności otwiera się dla każdej kobiety chcącej pracować na niwie estetycznej, w robotach ręcznych i galanteryjnych, wpływających bezwątpienia bardzo silnie na rozwój dobrego smaku; w umiejętnem pielęgnowaniu kwiatów, które nie potrzebuje być tylko przedmiotem zabawy i kapryśnego zamiłowania, lecz przedmiotem pracy i środkiem wyrobienia dla niejednej kobiety samodzielnego materyalnego stanowiska. A w końcu nauczycielska działalność w sztukach pięknych i we wszystkiem co się łączy z estetycznością, czyż nie otwiera obszernego pola dogodnych zajęć, przynoszących istotną korzyść społeczeństwu, a dla kobiet odpowiedni zawód praktyczny?

  Lecz do tego wszystkiego potrzeba pracy, pracy umiejętnej i wytrwałej, potrzeba prawdziwie dobrego i gruntownego estetycznego wychowania kobiety. Do tego nie dosyć, abyśmy naszym dzieciom i panienkom opowiadali historyjki o zaklętych księżniczkach, pałacach kryształowych, o stołach zastawionych srebrem i złotem, lub kazali im się uczyć na pamięć kilku poezyjek tkliwych i czułych; niedosyć aby umiały się trochę popisywać na fortepianie i znajdowały upodobanie w owej, jak ją Józef Kremer trafnie nazywa ,,lekkonogiej i płochosercej muzyce salonowej, co hasa rozhukanym szałem zmysłów;" niedosyć aby umiały wziąć ołówek do ręki i przerysowywać wzorki rozmaite, lub przy pomocy starszych dokonać jakiej zbytkownej robótki ręcznej. To wszystko są bawidełka, które pielęgnują rozmarzoną fantazyą dziewczynek, ich chęć do popisów, ich próżność i powierzchowność, zamiast kształcić serce i uczucie, kierując prawidłowo niewieścią fantazyą, aby się stała użyteczną dla społeczeństwa.

  Prawdziwe estetyczne wychowanie kobiety, wymaga zupełnie różnego postępowania. Prawda że zawsze sztuki piękne, poezya, muzyka, malarstwo i spokrewnione z niemi sztuki naśladownicze, jak rysunek i roboty ręczne, będą dla nich nagłówniejszemi czynnikami estetycznego wychowania tylko godny i poważny użytek tych sztuk pięknych, połączony koniecznie z elementarnym wykładem estetyki, ze wszczepieniem w wrażliwe serca dziewczynek jasnych pojęć o wymaganiach prawdziwego piękna, zachwycającego czystością i prostotą swoją, ochronić może płeć żeńską od estetycznych kaprysów i naznaczyć jej poważniejsze i wznioślejsze cele dla dobra społecznego.

  Już dla samego braku czasu nie możemy się tutaj zastanawiać nad szczegółowemi wymaganiami prawdziwie estetycznego wychowania kobiety. Szło nam też tylko o ogólne poruszenie tej kwestyi i wykazanie jej ważności. Przytem wszystkiem jednak, niech mi wolno będzie w końcu pokrótce tylko wskazać, jaki należy zrobić użytek ze sztuk pięknych, mianowicie z poezyi, muzyki i malarstwa, rysunku i robót ręcznych w estetycznem wychowaniu płci żeńskiej i jak je do tego wychowania najodpowiedniej zastosować.

  Co się najprzód tyczy poezyi, to ta zapewne należy do najwrażliwszych czynników w wychowaniu młodych serc niewieścich. Te swobodne i niewinne istotki spoglądają na wszystko z poezyą prawdziwą i czystą. I Bóg i świat, i rodzina i życie domowe splatają się dla nich w jeden piękny wianek, w jedną piosneczkę naiwną i serdeczną. Bodajby wychowanie środkami sztucznemi nie naruszyło tej naiwnej poezyi, pełnej prostoty i naturalności, pełnej rzeczywistości i życia!

  Najbłędniejszą jest rzeczą, gdy w wychowaniu używamy poezyi do tego, aby wytworzyć w umyśle i sercu dziewczynek jakiś świat nadziemskich mar, świat cudów niesłychanych, w którym wszystko się odbywa wprost przeciwnie aniżeli w rzeczywistości tu na ziemi się dzieje. Jeżeli na ziemi wszystko zależy od stałych praw, jeżeli tu tylko pracą można osiągnąć dobrobyt materyalny, a tylko dobrem wychowaniem i nauką, postępowaniem szlachetnem i szczerem zjednać sobie szacunek u ludzi; to czemuż wielu szuka poezyi w tem, gdy przedstawi dzieciom bajeczny świat, w którym bogi i dobre duchy bez naszego udziału wszystko robią, w którym można znaleźć bogactwa bez pracy, a uzyskać godność królów i panów bez wszelkich do tego podstaw? Cóż za dziwy, że przy takiej poezyi, panienka, dorósłszy, marzy o jakimś zaczarowanym księciu, który się jej zjawić musi, o pięknych sukniach jakich dotąd nikt nie nosił, o jakiemś życiu niesłychanie błogiem i szczęśliwem, że znajduje większe upodobanie w sztucznie wymyślonych i sztucznie napisanych romansach, aniżeli w naiwnej i naturalnej poezyi, idealizującej samo życie?

  Poezya jaskrawa Tysiąca i jednej nocy, dobrą jest dla narodów wschodnich, żyjących w przepychu i zniewieściałości. Narody europejskie, przeznaczone do pracy, potrzebują mniej fantastycznej, a bardziej naturalnej poezyi.

  Poezya, jako środek estetycznego wychowania, powinna też mieć zupełnie inne dążności. Jej główny cel polega na obudzeniu w dzieciach zamiłowania do świata rzeczywistego, naturalnego, do tego co jest w istocie, bo to jest najpiękniejszem, jest dziełem Boga prawdziwego, lub wynikiem sumiennej pracy człowieka; gdy tymczasem ów świat cudów i marzeń jest dziełem fantazyi postępującej po błędnych manowcach, gdy utraca z oka rzeczywistość, gdy nie wyrasta z jej stałego gruntu. Kwiat fantazyi tylko o tyle jest żywym i trwałym, o ile korzenie jego tkwią w ziemi.

  Niech tedy i dziecko przywyka do poetycznego zapatrywania się na to co jest, na najprozaiczniejsze stosunki domowe, niech wszystko co je otacza przejmie z sercem żywem, z prawdziwą miłością, a bezwątpienia w późniejszem życiu nie będzie rozczarowanem, nie znajdzie prozy, gdzie się spodziewało wymarzonej poezyi, lecz zdolnem będzie do zapatrywania się ze szlachetnością i idealnością na najprozaiczniejsze obowiązki życia, na codzienne działania praktycznego zawodu. Czyż życie takie, jakie jest, z całem swojem szczęściem i nieszczęściem, z całą pracą i trudem, ze wszystkiem co serce podnosi i przygnębia, nie posiada jak największego poetycznego powabu, nie zawiera w sobie wszelkich pierwiastków rzewnej liryki, spokojnej epopei i energicznego dramatu? Pocóż zatem wprowadzać dzieci do świata obcego, z którym się nigdy nie spotkają, zamiast przygotować je na to, co je w istocie czeka, na to, co jest niezbędnie potrzebnem dla ich rozwoju i doskonałości?

  Obok takiego bardziej rzeczywistego i realnego kierunku w poezyi, należałoby już wcześnie zaznajomić panienki z elementarnemi zasadami teoryi poezyi, żeby rozjaśnić ich umysł i wykazać prawa jakim poetyczna fantazya podlegać winna.

  Również wrażennym i powszechnie w użyciu będącym czynnikiem w wychowaniu płci żeńskiej jest muzyka. Muzyka jest sztuką oddziaływającą ze wszystkich najpotężniej, bo bezpośrednio na serce człowieka. Dźwięk wnika najgłębiej w duszę ludzką, przenika ją nawskroś; gdy tymczasem utwory fantazyi i wrażenia światła wywierają większy wpływ na powierzchnię naszego bytu umysłowego. Od właściwego użytku muzyki w wychowaniu, zależy też głównie rozwój serca i uczucia dziewczynek. Muzyka lekka, powierzchowna, drążniąca tylko słuch, a nie wnikająca w serce, pociąga za sobą i powierzchowne, roztrzepane uczucie.

  Uczymy nieraz z wielką starannością nasze dzieci religii, ale zapominamy, że u dziecka religia nie jest niczem innem, jak poważnem uczuciem wzniosłości i że właśnie poważna muzyka, akordy pełne uroczystości i religijnej prostoty, uprawiają najlepiej serce dziecięce do przyjęcia prawd religijnych.

  Nie mówię aby zajmowano młodzież żeńską wyłącznie muzyką religijną, jej potrzeba pieśni i żywszych i weselszych; ale niech i te zachowają charakter naiwnej prostoty i naturalności, jaką np. w tylu pięknych a dla dzieci tak przystępnych utworach Mozarta, w tylu melodyach i śpiewkach ludowych u wszystkich narodów napotykamy. Starsze zaś panny niech zasmakują coraz więcej w tak nazwanej klasycznej muzyce, pełnej prawdziwej harmonii i muzykalnej melodyi; niech porzucą owę Wagnerowską i Lisztowską muzykę, polegającą na szumnem malowaniu dźwiękami i na sztucznem stawianiu palców, zamiast przemawiać do serca i podnosić uczucie do wszelkich szlachetnych wzruszeń.

  Że i tutaj dobre i gruntowne wychowanie obejść się nie może bez teoretycznych wiadomości, to każdy widzi. Ale czyż nie jest zupełnie na swojem miejscu, żeby panie, tak często wydające sady o harmonijności lub melodyjności różnych utworów muzykalnych, miały jasne i umiejętne pojęcie o tem, czem jest harmonia a czem melodya, według jakich praw estetycznych i technicznych ułożoną jest na prostsza sztuczka muzyczna? Takie teoretyczne wiadomości przyczynią się z jednej strony do coraz głębszego pojmowania muzyki, a z drugiej mogą być bardzo zajmującym środkiem dla wykształcenia rozumu niewieściego, środkiem nieraz skuteczniejszym, aniżeli najbogatszy zasób suchej wiedzy.

  Malarstwo jest sztuką będącą najmniej w użyciu przy wychowaniu płci żeńskiej, i istotnie też techniczne jego trudności wymagają już nieco dojrzalszego umysłu. Pomimo to poszło zanadto w zapomnienie, a dałoby się bardzo dobrze zużytkować tak do artystycznego zawodu kobiet, jak i do wielu innych zajęć praktycznych. Prawda że nie wszystkie panie mogą być artystkami, ale wielu utalentowanym należy przypomnieć słowa Goethego, tego głębokiego znawcy tak kobiet jak i sztuk pięknych, który powiedział, że właściwa przyczyna dla jakiej nawet najgenialniejsze kobiety dotąd nie wnikły przez powierzchnię sztuki do jej wnętrza, nie leży bynajmniej w ich mniejszem uzdolnieniu, lecz w braku gruntownych studyów estetycznych, w niechęci stanowczego przezwyciężenia wszelkich technicznych trudności. W zwyczajnem wychowaniu malarstwo zastępuje się rysunkiem i robotami ręcznemi. Bardzo pożądane to a nawet konieczne środki wychowania płci żeńskiej, byle je zastosowywać w sposób właściwy do pedagogicznej praktyki.

  Rysunek wdraża przedewszystkiem dziecko do czystości w pracy, do porządku w układzie rzeczy i do akuratności i wierności w działaniu. Są to wielkie zalety estetyczne, które w późniejszem życiu nabywają często i wartości moralnej. Tego ostatniego wpływu rysunku nie należy bynajmniej poczytywać za małoznaczący. Lubo rysunek na pozór niema nic wspólnego z sumiennością i moralnością w praktycznem postępowaniu, to jednak śmiało powiedzieć można, że niejeden zawdzięcza sumienność z jaką obowiązki w życiu dopełnia, porządek i akuratność w swojem działaniu, dobrej nauce rysunku jaką za młodu odebrał. A czyżby kobieta mogła w późniejszem życiu zadosyć uczynić najprostszym obowiązkom swoim, bez owych cnót czystości, porządku i akuratności? Niechże zatem nauka rysunku zwraca się głównie na wyrobienie tych estetyczno-moralnych cnót w młodem pokoleniu płci żeńskiej; niech przestanie być dodatkiem tylko do innych nauk, przyjemnem zajęciem, służącem conajwięcej do popisu, któremu nic potrzeba poświęcać żadnej większej staranności; lecz przeciwnie, niech zwraca pilną uwagę na to, aby zadosyć uczyniono jego najsubtelniejszym wymaganiom, a zapewne panienki z takiej szkoły wyszłe, będą miały silne zamiłowanie do porządku, do wyrazistości myśli i uzdolnione będą do odróżnienia i w życiu praktycznem wszelkiego cienia od światła.

  Roboty ręczne w końcu stanowią w wychowaniu kobiety najlepszy łącznik między nauką a życiem, między teoretyczną pracą a praktycznem działaniem. Każda robota ręczna jest dla kobiety pracą estetyczną. Ale niechże też istotnie będzie pracą, a nie zabawką próżności. Praca z natury swojej zawiera dwa konieczne momenta: natężenie sił pracującego i istotną praktyczną korzyść, leżącą w dokonanem dziele. Gdzie roboty ręczne nie jednoczą w sobie tych dwóch wymagań, gdzie przy natężeniu nie przynoszą istotnej korzyści praktycznej, tam są jak najszkodliwsze, bo pozbawiają uczenice owego pięknego, a w życiu tak zbawiennego uczucia, wynikającego z przekonania, żeśmy dokonali dzieła dobrego, dzieła przynoszącego innym istotną korzyść. Niema nic bardziej potępienia godnego, nad lekceważenie roboty ręcznej młodego pokolenia kobiet, nad poniżenie takowej do rzędu bądź bezkorzystnego zajęcia, bądź też zajęcia około próżności i przepychu. Kobieta ma, również jak i mężczyzna, przywykać do pracy, ma wiedzieć że praca, a nie zabawa, jest przeznaczeniem każdego człowieka, każdej istoty posiadającej byt. Praca, to podatek, który każdy uiścić winien za samo istnienie swoje. Niechże i kobieta od młodości przywyknie do pracy właściwej jej przeznaczeniu, gdyż tylko o ile pracuje, godną jest istnienia i życia.

  I na tem też wymaganiu zakończę ten wykład.

  Kobieta ma wielką przyszłość przed sobą, większą zapewne, niż jej dotychczasowa przeszłość. Ród ludzki zawsze jeszcze tęskni za idealną doskonałością, zawsze jeszcze walczyć musi z nieprzełamanemi trudnościami o swój byt materyalny, a jeszcze więcej o swoją czystość moralną. Walka ta z sobą i ze światem pokrywa go często krwawemi łzami i doprowadza nieraz do rozpaczy. Niechże kobieta będzie aniołem pracującym ochoczo około jego podniesienia, niech zetrze z jego czoła pot, niech pokrzepi i pocieszy jego ducha, a doda mu sił do urzeczywistnienia najwyższej doskonałości.

 Zapraszam do odwiedzenia stron: bookwormjack.co.uk oraz 

https://payhip.com/bookwormjack

wtorek, 12 marca 2024

Zakład fotograficzny Walerego Rzewuskiego w Krakowie

 

Poniższy tekst pochodzi z Tygodnika Ilustrowanego a jego autorem jest Władysław Ludwik Anczyc. Zachowałem oryginalną pisownię.

Kilkakrotnie dzienniki nasze nadmieniały o nowej pracowni Walerego Rzewuskiego; wszystkie te jednak artykuły nie podały szczegółowego opisu, na jaki zakład ten bezsprzecznie zasługuje, raz dlatego że powstał oszczędnością, pracą i wytrwałością właściciela, powtóre że się odznacza nietylko obszernością, lecz nadto szczególniejszym smakiem artystycznym i pod tym względem może walczyć zwycięzko z najpierwszemi zagranicznemi tego rodzaju zakładami.

Fotografia, udatne dziecię świeżych zdobyczy na polu naukowem, obok kolei żelaznych i telegrafów, nadaje wybitną a dodatnią cechę naszemu stuleciu, podobnie jak działa żłobkowane i broń odtylcowa ujemnie je piętnują. Po druku, jestto, rzec można jeden z największych wynalazków ludzkich. Tamten roznosi w najdalsze zakąty ziemi myśl zrodzoną w głowach pojedynczych ludzi, któraby bez niego i za tysiąc lat upowszechnić się nie mogła; fotografia przesyła mieszkańcom kuli ziemskiej obrazy przyrody rozmaitych krain, odtwarza pomniki, rozpowszechnia dzieła sztuki. Oboje zarówno cechuje niewolnicza prawda i wierność, druk nie przekręci myśli, fotografia nie przetworzy obrazu; lecz fotografia ma tę korzyść za sobą, że potężnieje pod ręką myślącego pracownika.

Jedni ją uważają za proste i bezmyślne rzemiosło, drudzy nie odmawiają pomieszczenia choćby i na progu przybytku sztuki. I ci i owi mają poniekąd słuszność. Wchodząc do budy jarmarcznego kramarza, zdejmującego mechanicznie wedle raz nabytego przepisu lub zakupionych sekretów liche wizerunki, widzisz zaraz że to warsztat pospolitego rzemieślnika; kiedy znowu zwiedzając zakład taki np. jak Rzewuskiego, na pierwszy rzut oka spostrzegasz że jesteś w pracowni artysty, starającego się na wszystkiem co go otacza piętno sztuki wycisnąć..

Przy uroczych Plantacyach, na przedmieściu Wesołej, Rzewuski wybrał miejsce na wzniesienie zakładu, zwróconego frontem ku tym ulubionym przechadzkom krakowskiej ludności. Pomysł na pałacyk dał jeden z najzdolniejszych budowniczych krakowskich, wykształcony w Paryżu. Smak, czystość linij i wdzięczna prostota plan cechują. Właściciel, technik ukończony, sam prowadził budowę, jednając niektóre ustępstwa od architekta dla własnych pomysłów. Oszczędność uzyskana na administracyi, pozwoliła hojniej opłacać zdolnych rzemieślników i doborowy materyał.

Rzewuski, stawiając rzeczoną budowlę na zakład fotograficzny, mniemał że mu się powiedzie nakłonić Towarzystwo sztuk pięknych do pomieszczenia na pierwszem piętrze wystawy i zbiorów i do tej myśli się stosując, front cały przybrać odpowiednio zamierzył. Z czterech karyatyd zdobiących facyatę, dwie przedstawiają fizykę i chemią, to jest nauki którym fotografia byt swój zawdzięcza; dwie drugie światło i cień, jako czynniki na których głównie się opiera. Oba skrajne frontyspisy wyrażają w płaskorzeźbie malarstwo i rzeźbiarstwo; środkowy amorki bawiące się przyrządami fotograficznemi. Myśl ta wcieloną jest w najmniejsze drobnostki, tak np. klamka bronzowa wchodowej bramy, przedstawia nader ozdobnie wyrzezaną kamerę fotograficzną, z narzuconą na trojnóg obsłoną, której draperye sokół trzyma w swych szponach.

Po wnijściu do środka, napotyka się najprzód przysionek; posadzka mozaikowana prowadzi do kilkunastu stopni marmurowych, całą szerokość sklepionej sieni zajmujących. Oświeca ją okno z szyb purpurowych w cienie dobranych, tak że każda tafla zdaje się tworzyć wklęśnięcie. Ztąd wchodzi się do salonu, w którym przychodzący oczekują na zdejmowanie fotografij. Tu napotykamy stereoskopy, widoki, oraz fotografie olejno malowane, przedstawiające osoby wybitne w kraju, albo też kobiety słynne z piękności. Przez sień zdobną kwiatami i posągami, wchodzi się do właściwej pracowni.

Jestto sala wzbudzająca podziwienie obszernością i smakiem, zajmuje bowiem trzysta kilkadziesiąt łokci kwadratowych powierzchni, a na pięć sążni wiedeńskich wysoka. Dach szklany na żelaznych słupach wsparty i ściana północna ze szkła dają tyle światła, że nawet w pochmurny dzień zimowy wszelkie można wykonywać roboty.

Przy tylnej ścianie w samym środku znajduje się wysoka skała z głazów martwicowych, w kształcie groty ułożona. Na jej wierzch wchodzi się po wschodowatej ścieżce, którą zdobi poręcz z pogmatwanych korzeni świerkowych. Ze szczytu, z pomiędzy kwiatów, wychyla się posąg amorka, z napiętym łukiem. Pod skałą jest arkada groty, obficie mchem i paprociami porosła; pod nią wytryskuje fontanna, której wody, spadając w zbiornik, wciąż cichym grają szmerem. Śród roślin i kwiatów wodnych przemykają się złote rybki. Widok groty odtwarza się w wielkiem zwierciedle, pomieszczonem śród gaiku oleandrów i cytryn.

Grota dopiero co opisana stanowi jakoby przedział pomiędzy dwiema połowami pracowni. Prawa przedstawia salon stosownie udekorowany, druga niby to ogród, ułożony z żyjących krzewów i balustradą zdobny. Za tło służą mu widoki uroczych okolic Krakowa.

W ścianie szklanej naprzeciw groty znajdują się duże drzwi z jednej tafli zwierciadlanej, strzeżone zewnątrz przez dwa lwy, wedle modelu Raucha z głazu wykute. Przez te drzwi po kilku stopniach schodzi się do ogródka, a wprost nich widzimy inną grotę, z dziwacznych sfinksów i olbrzymich twarzy kamiennych wystawioną. Figury te mają wartość archeologiczną, jest to zabytek z domu Bonarów stojącego w rynku, a sięgają pochodzeniem XVI wieku. Pomiędzy figurami są i lilie francuzkie. Przed tą grotą jest inny wodozbiór i fontanna.

Ogródek ten, kwieciem i grupami drzew zdobny, służy także podczas lata dla gości.

Po za obsłoną roślin i dekoracyj znajduje się w pracowni dwoje drzwi. Jedne wiodą do eleganckiego budoaru dla dam, w którym spotykamy bardzo stary piec z kolorowych kafli. Jest to zabytek z pokojów królewskiego zamku, w czasie ich odnawiania wyrzucony. Za budoarem jest drugi maleńki pokoiczek, a za ścianą urządzono ciemnię fotograficzną, ze wszelkiemi nowoczesnemi ulepszeniami. Rury sprężnikowe dostarczają wody do zbytku.

Przed pracownią jest sala do kopiowania, o jednem oknie przez całą jej długość biegnącem; introligatornia i prasy do satynowania znajdują się w suterenach, a wszystkie części zakładu łączą rury komunikacyjne. Nakoniec dodamy, że cały zakład opalany jest podziemnemi, piecami ulepszonego systematu Majsnera.

Opisawszy zakład, zostaje nam jeszcze powiedzieć słów kilka o jego powstaniu. Rzewuski, po ukończeniu kursów w szkole technicznej krakowskiej, udał się do Wiednia do tamtejszej politechniki. Rodzice pragnęli, aby się poświęcił budownictwu, ale uczniowi podobała się nadzwyczaj chemia i w niej zapragnął się wydoskonalić. Na lekcyach fizyki poraz pierwszy widział doświadczenia fotograficzne i odrazu zapalił się do nich. Początkowo nie myślał aby kiedyś miał zupełnie oddać się fotografii, lecz zapragnął posiadać swe własne przyrządy, aby zdejmować widoki rodzinnego miasta, jakoteż i inne zabytki. Ze szczuplej pensyi przysyłanej mu od rodziców, oszczędzał jak mógł najwięcej i odmawiając sobie wszystkiego, ponabywał niektóre rzeczy, lecz na kamerę zdobyć się nie mógł. Nakoniec, zaskoczony ciężką chorobą, do Krakowa powrócił.

Podówczas jeden z malarzy posiadał przyrządy fotograficzne. Do niego udał się młody technik, prosząc aby mu pozwolił robić doświadczenia własnemi płynami. Artysta z chęcią na to pozwolił, ujęty zapałem Rzewuskiego, który nie poprzestając na przepisach, usiłował wiadomości swe chemiczne zastosować do postępu. Trudnił się wtedy dawaniem korepetycyj studentom, pieniądze wciąż składał, aby upragnioną kamerę jaknajprędzej zakupić, na co jednakże trzeba było kilku lat czasu. Jeden z zacnych mieszkańców Krakowa, widząc oszczędność, rzetelność i wytrwałość Rzewuskiego, a zarazem znakomite postępy sztuce fotograficznej, dopomógł mu bezprocentową pożyczką. Miał więc kamerę i rozpoczął fotografować w bardzo skromnej pracowni na przedmieściu Piasek. Wkrótce dokładność fotografij i umiejętne użycie światła tak uderzyły wszystkich, iż pomimo że istniało w Krakowie parę innych zakładów, a między niemi jeden bardzo wytwornie urządzony, zaczęły przed domek przedmiejski zajeżdzać powozy, zaczęto prac jego poszukiwać. Kilka zdjętych widoków, mianowicie też ołtarza wielkiego w kościele Maryackim, zaimponowało wszystkim, a ruch w pracowni tak się zwiększył, iż Rzewuski zwrócić mógł dług zaciągnięty i urządzić odpowiedniejszą pracownię.

Zaledwie jednak przeprowadził się do niej, kiedy spotkał go cios, mogący całą przyszłość jego zwichnąć. Przy fotografowaniu jednego z grobowców na zamku, soczewka, kosztująca czterysta guldenów, upadła na marmurową posadzkę i roztrzaskała się w kawałki. Był to prawie cały majątek młodego pracownika. Nie stracił jednak odwagi, ale napisał I do fabrykanta w Wiedniu o całem zdarzeniu. Fabrykant nie wahał się zawierzyć rzetelności Rzewuskiego i posłał mu na kredyt nową soczewkę. Po kilku miesiącach uiścił się z długu, a po paru latach mozolnej pracy i oszczędności, urządził w domu Statlera na Wesołej bardzo piękną pracownię. Nakoniec po czterech lub pięciu latach zakupić zdołał miejsce i wybudować z dawna wymarzony zakład. Oprócz zdejmowania portretów dla chleba, Rzewuski fotografował to widoki tatrzańskie, to gmachy, pomniki lub okolice Krakowa, a wreszcie dzieła sztuki. Pomiędzy kilku tysiącami kliszów, posiada on wiele takich, które całkiem w obiegu nie były, z tej jedynie przyczyny, że nie chciał nadawać zawodowi swemu cechy spekulacyjnej. Niejednokrotnie ich i Tygodnikowi Illustrowanemu udzielał.

Główną zaletą jego fotografij jest umiejętność w użyciu światła, miękkość, harmonia i wdzięk jakim umie otaczać portretowaną osobę. Pokochał gorąco swą sztukę i usiłuje ciągle ją doskonalić, do czego mu znajomość chemii niemałą jest pomocą.

Opisaliśmy pracownię Rzewuskiego może cokolwiek zaobszernie, lecz zamiarem naszym było skreślić historyą jej powstania, bo może ona posłużyć za jednę kartkę więcej do rodzinnej księgi Pomocy własnej (Self- Help). Sam sobie pomógł, a pracą i oszczędnością, z kilku złotówek branych za lekcye, doszedł do wybudowania zakładu, mogącego iść o lepszą z pierwszemi tego rodzaju pracowniami zagranicznemi.

Wł. L. A.





Zapraszam do odwiedzenia stron: bookwormjack.co.uk oraz 

https://payhip.com/bookwormjack


Coś dla nie lubiących chodzić

 Niecałe dwieście lat temu istniały już firmy wynajmujące środki transportu. A gdyby przytrafiła się jakaś kolizja to zawsze znajdziemy kogo...